Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1044

Ta strona została przepisana.

Proszę za nim, ażebyś mu przebaczyła... on jest dzieckiem podobném tobie... i jestem pewną że teraz rozpacza.
— Ah! jakaż mi myśl przyszła! — odezwała się Cyprjana — ponieważ musiemy być mężczyznami na godzinę, starajmy się być do nich podobnemi.
— Do kogo?
— Ty do poważnego Stefana... ja do tego trzpiota Rogera... Stefan ma duże oczy myślące jak ty... uśmiechaj się z zadumaniem i pochyl główkę... tak... to on!... brawo panie Stefanie!
I kłaniała się pląsając.
— Teraz na mnie koléj. Przedstawiam pana Rogera de Launoy... a co, czy nie mam jego miny wietrznika i figlarnego spojrzenia?
— Wybornie! — rzekła Djana — brakuje ci tylko wąsików.
— Oh! to nic.
— I kilka cali wzrostu.
— Będę stąpać na palcach.
— Lecz masz za wiele pukli na téj główce bez mózgu.