kochano. Zdawało się jéj że widzi szlachetną i miłą posiać stryja Jana, który się do niéj uśmiechał.
Przy przebudzeniu, otworzywszy oczy szukała słodkiego spojrzenia swéj matki. A Djana, Cyprjana, jéj ukochane siostry stryjeczne tak uprzedzające, tak dobre, odgadujące jéj żądania najdrobniejsze.
One tak piękne, w sile wieku i zdrowia. One, którym biedna Blanka zazdrościła tak często.
Nie zastanie ich tam, bo Bóg je powołał do siebie... I Blanka płakała, pomyśliwszy, że pójdzie na cmentarz Glenacki uklęknąć pomiędzy ich nagrobkami.
A Wincenty czyż będzie w pałacu? Nie mogąc sobie zdać z tego sprawy, zastanawiało ją, iż z pomiędzy wspomnień nawiedzających jéj samotnię, myśl o Wincentym nasuwała się jéj najczęściéj równie jak o matce.
Nieszczęście jest nauką. Tam, wśród spokojnej ciszy Penhoelu, dziecię być może nie tak prędko przemieniłoby się w kobietę; lecz w tém samotném pokoiku, w którym dni tak smutnie upływały, jéj serce pracowało
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1052
Ta strona została przepisana.