z tego, przepędzała wieczór w towarzystwie jednego ze swych wielbicieli. Blanka leżała w ubraniu na łóżku, będąc bardziéj cierpiącą na umyśle i ciele. Bóle były przejmujące, wydawała słabe jęki.
Wrzawa ulicy zmniejszała się stopniowo, tylko chwilowo dawał się słyszéć turkot przejeżdżającego powozu.
Nikt nie wracał do mieszkania margrabiny i z tego powodu biedna Blanka doznawała trwogi. Czuła że ją siły opuszczają i ofiarowała duszę Bogu, mniemając że nadchodzi dla niéj ostatnia godzina.
Opanowała ją gorączka, okropne widma przedstawiały się w jéj wyobraźni. Widziała przy swym łóżku wszystkich tych, których kochała, byli biedzi i ze łzami w oczach, a wtedy wołała:
— Oni umarli!... umarli, jak ja umrę!
Chciała się modlić, lecz wyrazy konały na ustach. Dręczona przestrachem, wzywała pomocy, i jéj głos zmieniony przenikający wśród ciszy, trwożył ją bardziéj.
Około pierwszéj po północy, znużenie prze-
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1063
Ta strona została przepisana.