Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1072

Ta strona została przepisana.

I pomimo tego nie mogła się na prawdę rozgniewać.
Teressa była znawcą, jéj przeciwnicy byli prześliczni hultaje.
W całym okręgu szkolnym, gdzie wszyscy uczniowie byli jéj znani od stóp do głowy, nie było oczu podobnych do oczu pana kawalera; co się tyczé wice-hrabiego, Faublas mógłby być jego lokajem.
Obaj bracia obdarzeni byli wykwintnym i powabném obejściem, któremu się trudno było opierać. Wesołość ich była szczerą a szalone przedsięwzięcie nawet było im niejako do twarzy.
— Będziesz wołać!... — wykrzyknął pan Edward — Lizetko! czyliż to podobna!... niepokoić sąsiadów... poruszyć wszystkie złe języki od dołu do szóstego piętra... cóż ci zawiniła margrabina?
— Albo my Anielko?... — odezwał się Leon naśladując użalenie — przyszliśmy tutaj ażeby ci los zapewnić!... do kroćset djabłów, czyż wyglądamy na szubrawców!
— Jesteście podobni półgłówków, którzy