Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1080

Ta strona została przepisana.

— To nie jest ostatnie słowo pani — rzekł zachowując ton proszący — jesteśmy bogaci, młodzi, szlachetnie urodzeni...
— Cóż to wszystko znaczy? — odezwał się Leon, który dotąd nic nie mówił — kochamy panią... kochamy bardzo... całe moje życie poświęciłbym u nóg twych jak niewolnik.
— Oh! ten na złą drogę wchodzi — pomyślała Terssa — drugi jest daleko silniejszy.
Edward spojrzał na brata z zazdrością.
— Czyliż ty myślisz że lepiéj kochasz odemnie!... jeżeli wspomnę o moim majątku i nazwisku, to dla tego, żeby je złożyć u stóp twoich pani — pragnąłbym podwoić, potroić mój sto-tysięczny dochód, ażebyś była potężną jak bogini i żeby twoja najmniejsza wola, stanowiła prawa dla świata.
— Otóż to co się nazywa mówić — pomyślała Teressa — jestem pewną że ten zrobi interes.
Oblicze Loli które się widocznie łagodziło, obiecywało rzeczywiście tę nadzieję. Z tém wszystkiém nie wypadało poddać się od razu, i należało zachować, honory wojskowe.