Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1094

Ta strona została przepisana.

zadość uczynienia obowiązkom służby, wypalił do niego z karabina.
Wincenty biegł w trop za pojazdem, który zawracał się na ulicę Erfurcką; konie Berrego Montalt pędziły z szybkością wiatru; lecz namiętność podżegała Wincentego, który chciał doścignąć pojazd.
Biegł ledwo dysząc, czoło jego było potém oblane. Wzywał po imieniu Blankę i wydawał okrzyki rozpaczy.
W chwili gdy Bóg udarował go wolnością, miałże ją stracić na zawsze?
Pojazd przejechał przez most królewski. Wincenty biegł co tchu, lecz siły go opuszczały.
Nakoniec przy zakręcie ulicy Marini, pojazd znikł mu z oczu.
Jeszcze jednakże dążył przez chwilę bez celu i myśli, wreszcie padł znużony na chłodną ziemię.


KONIEC TOMU CZWARTEGO.