tysięcy, potrzeba mu zabrać wszystko... jest to roztropniej i szczerzej postąpić...
Bibandier wstrząsnął głową mówiąc:
— Jeżeli tylko idzie o to, ażeby rozprawiać...
— Milcz! — przerwał amerykanin — przepuszczam ci interes z dziewczętami... lecz pod warunkiem, ażebyś zachował odtąd należne uszanowanie względem tych, którzy są więcéj warci od ciebie!... A teraz moje dzieci zobaczemy, czyście dopełnili waszéj powinności... czy śpioch zapoznał się z osobami i z miejscowością pałacu?
— Cokolwiek odpowiedział Błażéj. — Przy każdych drzwiach spotykałem tych wielkich czortów cypajów.
— A ty baronie, czy wytropiłeś ślad milionów?
Bibandier przypomniawszy sobie wczorajszą zalotność, odpowiedział:
— Nie mogłem się pozbyć téj wysokiej i pięknéj kobiety, którą zapewnie widzieliście jak się mnie uczepiła i nie chciała puścić...
— Czyc hcecie mówić o pudełku diamentowym? — zapytała Lola.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1116
Ta strona została przepisana.