Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1157

Ta strona została przepisana.

powiedział Wincenty — miał tylko jeden cel i jedyny nadzieję... wynagrodzić swój błąd przez swoje poświęcenie i miłość...
— Kto ma lat 20... — szepnął nabob sam do siebie — tak mu serce radzi.
— Po dwu miesięczném poszukiwaniu — mówił Wincenty — po dwóch miesiącach nędzy i cierpień... winowajca wynalazł swoją ofiarę... chciał przed nią uklęknąć i poświęcić jej życie... gdy nikczemnik porwał ją... czy wiesz o jego nazwisku mylordzie?
— Jakim sposobem mógłbym wiedziéć? — zapytał Montalt.
Wincenty zmierzył go przenikającym wzrokiem.
— Nie kłam panie.... — rzekł, gdy nabob podniósł głowę na tę zniewagę — pan ją kazałeś porwać... wiem o tém... jestem tego pewny... a teraz tym sposobem chcę mój dług uiścić: mówię panu, zwróć mi moją narzeczoną... zwróć taką jaką przybyła do twego pałacu.... zawierzę ci jeżeli mnie zapewnisz słowem honoru, że jeszcze jest czas po temu...
Nabob nic nie pojmował, albowiem nie wie-