Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1160

Ta strona została przepisana.

wać wchodzących; napróżno nalegali, przepisy były surowe.
Szczęściem że od rana, jakeśmy to widzieli, szlachetna trójka odgrywała około naboba rolę przypadku i dostarczała mu przeciwników.
Gdy Stefan i Roger zmuszeni byli do odwrotu, spotkali przy drzwiach wchodowych tego poczciwego pana, który ich zaczepił na balu u naboba.
Szlachetny baron był mocno ucieszony z ich spotkania i podał im rękę.
— Ah! ah! — odezwał się — przychodzimy się pocieszyć po troskach miłosnych przy czarnéj i czerwonéj...
— Panie — rzekł Roger z żywością — nie chcą nas wpuścić.. czy możesz nam wejście ułatwić?
— Jak to?... — zawołał Bibandier — będę bardzo szczęśliwym uczynić wam tę małą przysługę.
Zbliżył się poważnym krokiem do kontrolera i szepnął mu coś do ucha.
— Chodźcie panowie... moi młodzi przyjaciele...