Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1165

Ta strona została przepisana.

Nie mam zamiaru znieważać ciebie mylordzie — przemówił drżącym głosem — i proszę cię racz przebaczyć memu przyjacielowi... on jest bardzo nieszczęśliwy... gdybyś mógł wiedzieć ile cierpiemy od wczoraj...
Montalt okazał niecierpliwość.
Być może, że od téj chwili, zupełna niewiadomość jaką udawał nie była bardzo szczerą. Być może, pomimo imion Berty i Ludwiki, które przybrały córki stryja Jana, domyślał się rzeczywistości. Lecz żywioł sprzęciwieństwa i fantastyczny jego charakter był mocno podniecony; od rana pociski go dosięgały, i nie potrzeba było tyle, ażeby ocucić dumę jego.
Odtąd nie było strony, z któréjby go można podejść. Przemienił się znowu w człowieka surowego i drażliwego; odpowiadając na prośby z serca pochodzące, obojętném szyderstwem, upierał się z upodobaniem zachować rolę, niemiłosiernego.
Roger z trudnością znosił pomiarkowanie młodego malarza, który opóźniał tylko chwilę gniewu nie tak ze względu na Montalta, jak na Djanę, którą musiałby uważać za straco-