Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1166

Ta strona została przepisana.

dla siebie. Wachał się dopóki mógł; usiłował powątpiewać, bo zaufanie jego było tak nieograniczone jak miłość jego.
— Błagam ciebie mylordzie — rzekł — zważ tylko na nasze udręczenia i racz nam odpowiedziéć... powiedz nam żeśmy się omylili... okaż nam dowód najlżejszy...
Montalt ziewnął.
Wściekłość dławiła Rogera.
— Wiemv o tém... — mówił Stefan — w że masz upodobanie czasami ukrywać twoją dobroć pod pozorną rubasznością... lecz dziś widzisz nas przed sobą ze ściśniętemi sercami... nie naigrawaj się z naszych katuszy...
Nabob ziewnął powtórnie.
— Moi panowie — odezwał się idąc za popędem swéj natury, która raz puściwszy wodze na złéj drodze, przesadnie uważała złe i dobre — znałem wiele dziewcząt w moim życiu: brunetek, blondynek, i innych kolorów... starałem się rozrywać o ile możności... i gdybym miał za każdą nową zdobycz być karanym podobném kazaniem, wyrzekłbym się na zawsze miłostek...
— A więc — odezwał się Stefan podniósł-