rozprawię się o kwadrans na siódmą, z panem Rogerem de Launoy o wpół do siódméj...
przepraszam że wam wyznaczam godzinę... lecz nie byliście pierwszemi...
Stefan trzymał za rękę Rogera, który się chciał rzucić na naboba.
Ten pożegnał ich mówiąc:
— W lasku Bulońskim... przy bramie Orleańskiéj... do widzenia!
Ta scena odbywała się w jednym końcu sali. Montalt powrócił do stołu gry, zasiadł pomiędzy grającymi i wyłożył przed siebie stós papierów bankowych.
Nigdy jego piękne oblicze nie było obojętniejsze i zimniejsze.
Stefan wyprowadził Rogera z klubu.
Od kwadransa, jak nabob siedziąc przy zielonym stoliku przegrywał podług zwyczaju, zachowując wzniosły stoicyzm, gdy w tém dał się słyszéć szmer w przedpokoju.
Po kilko-chwilowéj wrzawie, drzwi się uchyliły i wszedł człowiek, którego bezwątpienia nie widziano nigdy w Zebraniu cudzoziemców.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1168
Ta strona została przepisana.