Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1209

Ta strona została przepisana.

— Mówiłem jéj o córce.
— Biedna kobieta — szepnęła Lola spuściwszy oczy, powodowana mimowolném politowaniem.
— Słusznie mówią — rzekł Robert — że każdy dobry uczynek bywa wynagrodzonym... gdyż teraz mamy w ręku naszym prawego dziedzica Penhoelu... i biada staremu lisowi Pontalesowi!
— Brakuje nam tylko drobnostki — odezwał się Bibandier — 500,000 franków...
— Bah! — rzekł Błażéj — jutro z rana będziemy milionowemi panami.
— A jeżeli nam się nie powiedzie?
— Choćby i tak było — rzekł Robert — możemy zawsze osiągnąć korzyści z Penhoela... gdyż nie powiedziałem wam wszystkiego moje dzieci... lubo uważaliście żem popełnił głupstwo opowiadając nabobowi historję cokolwiek prawdziwy, wszakże nie było to zupełnym nierozsądkiem z mojéj strony... przecież wam wiadomo, że odebrałem list od naboba.
— Tak — odpowiedzieli Błażéj i Bibandier — i czy wiesz czego żąda od ciebie?