już dawno jak was nie widziałem... czyście o mnie pomyślały?
— Oh! tak my lordzie — odpowiedziała Cyprjana.
— Dzięki panu, zaniosłyśmy wsparcie tym których kochamy — dodała Djana.
Montalt spoglądał na nie kolejno.
— I nie żal wam było, żeście przedemną skłamały?
— Skłamały?... — powtórzyły dziewice spoglądając przelotnie na siebie.
Nabob uśmiechnął się smutnie.
— Która z was nazywa się Djaną — zapytał — a która Cyprjaną?
Obie siostry zbladły.
— Oh! panie, panie! — zawoła Djana — proszę cię... przebacz nam... rozpacz przynagliła nas do tego, żeśmy tu przyszły... i coś nam szeptało, że narażamy się na potępienie ludzi, odważając się na podobny postępek... skłamałyśmy, to prawda... lecz dla tego, żeśmy myślały o naszym starym ojcu...
— Wszak ty jesteś Djaną — rzekł nabob — i kochasz Stefana...
— Stefana? — powtórzyła dziewica.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1218
Ta strona została przepisana.