bnegoż oddziaływania spokoju. Stryj Jan odsunął w tył swoje siwe włosy; oczy jego gubiły się w niebiosach i zdawało się że rozmawiał z Bogiem.
Sam pan Penhoel doznawał pomimowolnie skutków dobroczynnych tej melodji; jego powieki powróciły do pierwotnego stanu, i twarz jego podparta ręką, nie wyrażała gniewu.
Roger de Launoy przypatrywał się obu siostrom szukając piękniejszej i dziwił się biciu swego Serca.
Obie zachwycały oczy i uszy. Były piękne jak naiwna poezja ludu najpoetyczniejszego na ziemi, a prosty śpiew Bretoński przybierał świętą harmonję wychodząc z ich usteczek dziewiczych.
Harfy znów wydały kilka akordów, poczém dał się słyszéć śpiew:
„Kwiatek nocy, jak piękność nocy jest gwiazdeczką, czystem diamentem nieba
„Gwiazdka która dodaje odwagi, gdy podróżny dąży przed świtem
„Przez zimne ścieszki po których spieszą widma...“