Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1223

Ta strona została przepisana.

lecz to wszystko jest złudzenie... — dodał powstając nagle — wy nie jesteście mojemi córkami... Inny ma prawo do przywiązania, któregobym wyłącznie pragnął.
Siostry spojrzały na niego smutnie, nie mogąc nic odpowiedziéć.
Montalt przechodził się po pokoju, a po kilku minutach usiadł znów na krześle.
— Ojcze — odezwała się Djana ujmując lękliwie rękę jego — czy się na nas gniewasz?
Nabob przycisnął ją do serca z namiętném poruszeniem.
— Dwie! — zawołał — oh! toby było nazbyt, to prawda... nie zasłużyłem na tyle szczęścia... lecz gdyby mnie Bóg obdarzył córką taką, jak ty Djano... albo jak ty Cyprjano... jakże moje życie byłoby piękne i jakby się zmieniło!... bo nie pragnąłbym śmierci...
— Ty, co jesteś tak dobrym; — szepnęła Djana — miałżebyś nie wierzyć w niebo?...
— Bo jeżeli jest niebo... to jest nielitościwe... bo czyż nie lepiéj powątpiewać jak nienawidziéć.