— Śniło mi się... — pomyślała — widziałam moje kuzynki, które nie żyję... uśmiechały się obie przy mojém łóżku...
Jéj znużone powieki zawarły się znowu, gdy usta odmawiały modlitwę za biédne dziewice nocy.
Jéj umysł równie osłabiony jak ciało, nie mógł zgłębić obecnego położenia. Zresztą ciemność która ją otaczała, mogła ją uwodzić, bo nie wiedziała gdzie się znajduje.
Nawn pomrukując odetkała zębami koreczek flaszeczki.
— To prędko zabija... dziewczyny nie będą się męczyły...
Wyciągnęła rękę i wlała w gorącą wodę połowę płynu z flaszeczki.
Nie było słychać najlżejszego szmeru, a jednakże Nawn nie była samą.
Djana i Cyprjana wychodząc nie zamknęły drzwi za sobą, które pozostały uchylone.
Gdyby przenikliwy wzrok Nawny zwrócił się w tę stronę, byłaby spostrzegła głowę czarną jak heban, któréj usta otworzone z zadziwienia, ukazywały dwa rzędy białych zębów.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1237
Ta strona została przepisana.