Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1239

Ta strona została przepisana.

— Panny dziś nic w ustach nie miały — pomruknęła — czy mam podać herbate?
— Same sobie usłużemy... odejdź.
Nawn oddaliła się niechętnie.
Gdy wyszła, Cyprjana z płaczem rzuciła się w objęcia Djany także płaczącéj; poczém obie usiadły, nie mogąc przez kilka chwil słowa przemówić jedna do drugiéj.
— Moja siostro! — odezwała się nakoniec Cyprjana — czyż dozwolemy mu umrzéć i nie spróbujemy go ocalić?
Djana wzruszyła głowę.
— Nie przemówiłyśmy do niego słowa — mówiła Cyprjana — nie okazałyśmy znaku, ażeby go powściągnąć od postanowienia... a jednakże on nas tak kocha...
— On nas oddalił — odpowiedziała Djana — — ponieważ obawiał się naszych próśb i błagań.
— I my go usłuchałyśmy bez oporu... potrzeba było odwagi moja siostro... oh! gdybym teraz była przy nim, napróżnoby się dąsał... powiedziałabym mu: że śmierć któ-