— I o naszéj Blance, którąby kochał, jestem tego pewną.
— I jeszcze o kim innym! — przerwała Cyprjana — głos jego był smutny i pełen wyrzutu, gdy wymienił imiona Stefana i Rogera... dziesięć razy chciałam go zapytać o nich.
— Gdyby miał kogo obwiniać — odpowiedziała Djana — nie chciałby nam odpowiedziéć.
Blanka poruszyła się we śnie.
— Mój Boże — mówiła Cyprjana — ty go równie kochasz jak ja... jakkolwiek dolegliwą jest rana serca jego, meżebyśmy ją uleczyły przez nasze przywiązanie... osądź sama... gdyby chciał pojechać z nami do Penhoelu... jakże byłby szczęśliwym, uczestnicząc w naszéj radości... i będąc świadkiem swego dzieła... nie odpowiadasz mi siostro?
— Tak, tak... — odpowiedziała z roztargnieniem Djana — zdaje się, że byłby szczęśliwym.
— Czyliż nie jest czas jeszcze spróbować go przebłagać... mniemam, że byłabym wymowną, gdyż moje serce jest przepełnione uczuciami... powiedziałabym mu: że pani
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1241
Ta strona została przepisana.