Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1246

Ta strona została przepisana.

zeszlij mi pomoc... oh! matko, moja mattko! gdybyś wiedziała ile cierpię...
Osłabienie i znużenie następowały przez chwilę po katuszach. Djana i Cyprjana spostrzegły wtedy, że jéj głowa opadała na poduszki, i że wydawała się tak bladą jakby już umarła. Miała oczy zamknięte, jéj długie blond włosy spadały w nieładzie na czoło i lica; a ile razy bóle ją omijały, powątpiewanie ogarniało jéj dziecęce sumienie, w którém się mieściły jedynie niewinne wspomnienia.
— To niepodobna! — szeptała — jestem szaloną... młode dziewczyny jak ja, nie mogą być matkami!... mój Boże! jeżeli mąm umrzéć, odejm mi tę myśl, która mi nie dozwala modlić się...
Djana i Cyprjana słuchały jéj z zadziwieniem, nie mogąc odgadnąć niepojętej rzeczywistości.
Córki stryja Jana przybliżyły się zwolna do łóżka.
Blanka otworzyła na pół oczy, a słodki uśmiech za igrał na jéj ustach.
— Oh! — zawołała ledwo dosłyszanym