Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1254

Ta strona została przepisana.

nić nasze oczekiwania, wyrzuciłeś złoto dla sprowadzenia z głębi Bretanii dwóch młodych dziewic, i zniweczyłeś nasze szczęście... oh! zaiste, trudnoby było zawierzyć... bo w twoim postępku więcej było głupstwa, jak nikczemności...
— Jeżeli się spodoba waszej godności — odezwał się Jones — — znalazłem stosowne miejsce.
— Chodźmy! — rzekł Montalt idąc naprzód — może nie skończyłeś twego kazania panie Stefanie... lecz interes przedewszystkiém.
Poczém wszyscy trzech zapuścili się w zarośla.
Montalt zadowolony z wyboru miejsca, zdjął surdut.
Stefan również był już gotów.
— Jest to pojedynek na śmierć — rzekł z cicha.
Montalt uśmiechnął się i nic nie odpowiedział.
Szpady się skrzyżowały. Nabob odpierał razy obojętnie.
Roger mówił: