wił, że się zemści najokropniéj nad piątym, a którym właśnie jest Jan Penhoel.
Roger pochylił głowę i nic nie odpowiedział.
Oba pragnęli równie jak Wincenty przeszkodzić téj walce, lecz w téj chwili, w obliczu Penhoela malowało się tak silne i uroczyste postanowienie, że byli zmuszeni uledz woli jego.
Starzec stanął na tém samém miejscu co jego poprzednicy. Przyjrzał się bacznie rękoiści szpady i ostrzu. Poczém wyprostowawszy się, salutował podług dawnego zwyczaju.
Czterech młodych i dzielnych młodzieńców potykało się na tém miejscu; lecz tą razą zdawało się, że Montalt w starym Janie będzie miał godnego siebie przeciwnika.
Starzec tupnął nogą dwa razy i rozpoczął żwawe natarcie.
Nie było czasu manewrować, Montalt teraz miał się na baczności i umiejętnie odpierał ciosy. Znać było, że się wysilał i po trzy kroć zmuszonym był cofnąć się.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1268
Ta strona została przepisana.