Robert już nie raz słyszał te słowa: „już nie żyją” i zwiedziono go, przeto obecnie powątpiewał.
— Czy możesz ich nam pokazać? — zapytał.
— Chodźcie ze mną — odpowiedziała Nawn bez wachania.
Robert postąpił krok naprzód, Śpioch zaś Ribandier nie ruszyli się z miejsca.
— Zaprowadzę was do drzwi samych — rzekła Nawn — wejdziecie sami, bo ja za nie w świecie nie chciałabym widzieć ich twarze.
Zwolna się rozwidniało. Na kurytarzu gdzie był pokój dziewic, usłyszeli słaby głos wołający:
— Djano!... Cyprjano!...
Dreszcz przebiegł po członkach Roberta.
— Słuchajcie... one nie odpowiedzą — odezwała się Nawn.
Nasi towarzysze nadstawili ucha, rzeczywiście nikt Blance nie odpowiedział.
— Nie odezwą się więcéj — powtórzyła Nawn — młoda panienka która ich woła, nie może ich widziéć w ciemności... lecz ja
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1278
Ta strona została przepisana.