kłam — zapłaćcie mi, bo muszę wyjść z pałacu.
Robert dał jéj woreczek pełen złota. Nawna oddaliła się zwolna ze spuszczony głowy.
Zamknęli drzwi i zapalili lampę.
Robert przetrząsał najprzód szuflady biórka, szukając kluczyka od mebelka. w którym miało być pudełko z djamentami.
Zamiast klucza, znalazł tu i owdzie kilka biletów bankowych, które sobie przywłaszczył.
Na biórku leżał list zaczęty, który zwrócił jego uwagę.
— Do kata — rzekł przebiegając pierwsze wyrazy — mogę przeczytać śmiało, bo ten list jest do mnie... czy wiecie, że ten biedny lord dostał pomieszania zmysłów... trzy listy... dwa w nocy... toby uczyniło czterdzieści na tydzień... i wszystko to, ażeby mnie błagać na klęczkach o kawałek papieru zabazgranego przez kobietę.
— Czy nie znajdziesz dziś klucza? — zapytał Błażéj.
Amerykanin uderzył ręką po kieszeni surduta.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1281
Ta strona została przepisana.