Ta strona została przepisana.
XXVI.
Szczęście.
Wzruszenie niespodziane i niepowściągnięte które opanowało Montalta, albo raczéj Ludwika Penhoela, i które wytraciło mu szpadę z ręki, łrwało tylko przez chwilę.
Zwyciężony został gwałtownym popędem serca, którego ludzka wola niezdolna jest pohamować. Znikły zamiary gniewu i zemsty. Przez minutę Ludwik miał łzy w oczach a serce zbliżone do piersi stryja Jana, uderzało gwałtowniéj.
Stefan i Roger podzielali wzruszenie, Wincenty zaś stał na boku posępny.