— Biedni ludzie... nikczemne podstępy... zdaje mi się że wrócę do Jndyi...
Stefan miał cóś mówić, lecz nabob ukazał znak znużenia i wtulił się do kąta pojazdu.
Powóz naboba stanął pierwszy przed pałacem. Za nim przybyła dorożka.
Okiennice były zkmknięte w pokoju naboba, który był oświetlony lampą. W chwili gdy Montalt drzwi otwierał, wzrok jego przywykły do jasności dziennéj, nie mógł rozróżnić przedmiotów. Widział tylko dwie dziewczyny szamoczące się w ręku trzech mężczyzn, którzy osłupieli spostrzegłszy go niespodzianie.
Cyprjana i Djana powstały wydając okrzyk radości i rzuciły się do szyi jego.
Jeden z trzech mężczyzn korzystając z tego podjął z podłogi pudełko, wyśliznął się jak węgórz pomiędzy nabobem a drzwiami i zniknął na zakręcie korytarza.
Stefan i Roger nie wiedzieli co się wewnątrz działo, i nie pomyśleli ażeby go zatrzymać.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1296
Ta strona została przepisana.