Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/13

Ta strona została przepisana.

mi, lecz pod uwieńczonym baranem stawali często gorzéj odziani którzy mieli kieszenie naładowane talarami.
W Bretanii niekorzystnie jest sadzić ludzi z powierzchowności.
Była godzina druga po południu. Podróżni zajmowali pokój z dwoma łóżkami, a którego okna na port wychodziły. Gdy pucołowata służąca w czepcu piramidalnym, nakrywała stół grubym obrusem, mężczyzna w bluzie i towarzysz jego, ogrzewali przemokłe nogi przy zarzewiu kominka.
Nie było widać młodej pani której szal i kapelusz zawieszone były na zawiasie okna, lecz w chwilach ciszy, słyszeć się dawał jej oddech jednostajny za pawilonem jednego z łóżek.
— Czy mam nakryć na trzy osoby? — zapytała służąca.
Mężczyzna w bluzie otwierał już usta w potwierdzający sposób, lecz towarzysz przerwał mu:
— Na dwie tylko — rzekł żartobliwie i zarazem surowo.
Poczém dodał cedząc przez zęby: