Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1300

Ta strona została przepisana.

W téj chwili zbliżył się do amerykanina, wszyscy ustąpili mu z drogi.
Każdy zapytywał siebie, jak sobie postąpi, gdyż był królem w pałacu, gdzie każdy jego rozkaz był ślepo wykonywany.
Wiadomo było, że jego fantazja była jedyną regułą, i że prawo ogólne było niedostateczne przeciw jego woli.
Położył rękę na ramieniu Roberta, który się nachylił jakby był przygnieciony ciężarem, i rzekł do niego głosem słodkim, pieszczotliwym prawie:
— Panie kawalerze las Matas! to co mówią ci ludzie, mało mnie obchodzi... jesteś w moim domu... pod moją opieką... i nie stanie się ci nic złego.
W pokoju powstał szmer zadziwienia.
Robert nie mogąc wierzyć uszom swoim, podał z nieśmiałością Montaltowi pudełko sandałowe mówiąc:
— Mylordzie!.. poddaję się twéj szlachetności...
Montalt przyjął pudełko, poczém szepnął do ucha Roberta:
— Panie kawalerze... jeżeli zechcesz, go-