Murzyn wszedł do pokoju.
Robert odpiął spiesznie surdut i wyjął pugilares z kieszeni.
— Jeżeli dam list panu — odezwał się Robert — czy mnie wypuścisz wolno z pałacu?
— I nas także... — wybełkotali Błażéj i Bibandier.
Montalt spoglądał z chciwością na pugilares, ręka jego drżała, oddech zatrzymywał się w piersiach. Kiwnął głową w potwierdzający sposób, jakby nie był w stanie przemówić słowa.
Robert wydobył list do połowy.
Montalt pochwycił go westchnąwszy.
— Odejdźcie!...
Łotrzy niezatrzymywani przez nikogo, poskoczyli do drzwi i zniknęli jakby za pomocą czarów.
Nabob stał na środku pokoju trzymając list w ręku i niemogąc go czytać, gdyż zdawał się być pokrytym pomroką.
Wszyscy mieli na niego zwrócone oczy, milczenie uroczyste panowało w sali.
Po kilku minutach łzy zrosiły policzki Mon-
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1302
Ta strona została przepisana.