Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1303

Ta strona została przepisana.

talta. Zachwiał się na nogach, poczém ukląkł na oba kolana.
— Tak ona mnie kochała... oh! mój Boże... jakiémże sercem mnie obdarzyłeś!... odgadłem... wiedziałem prawie... i siliłem się na to, ażeby nie wierzyć... upodobałem sobie nienawidziéć i złorzeczyć...
Jan Penhoel i obie siostry zbliżyły się do Montalta, który powstawszy, przycisnął starca do łona.
— Mój ojcze! — mówił — kochałem nazbyt... myśl o niewdzięczności waszéj, przywodziła mnie do szaleństwa...
— Niewdzięczności... — powtórzył stryj Jan — ani razu od lat 20 nie pominęliśmy ciebie w naszych modłach.
Montalt powtórnie przycisnął go do serca i podał ręce dziewicom, które je ucałowały.
— Wierzę — mówił. — Jestem tak szczęśliwym, jakem sobie nie wyobrażał ażeby nim być można na ziemi... Marto... oh! Marto!...
Stefan i Roger rozrzewnieni, nie pojmowali szczegółów tej sceny. Wincenty stał