Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1319

Ta strona została przepisana.

na konia przy bramie oberży, i który po chwili puścił się galopem.
— Założyłabym się o 5 franków — odezwała się pani Lebinihic — że to jest Penhoel i że jest pijany.
— Kto pijany? pan de Penhoel?
Lecz w tém hałas zewnątrz powstały przerwał dalsze rozprawy, bo dwa pojazdy pocztowemi końmi zaprzężone, zatrzymały się przed bramą oberży.
Szanowne zgromadzenie wytrzeszczało oczy i nadstawiało uszu.
Numa wymknął się dla powzięcia wiadomości.
Jakiś człowiek nieznajomy wysiadł z pojazdu i wezwał gospodarza. Powiedział mu coś cichym głosem, poczém wrócił do powozu, z którego wysiadł starzec.
— Niech umrę, jeżeli to nie jest Jan Penhoel!... — odezwała się Eglantyna.
Nieznajomy rozmawiał z oberżystą.
Starzec który wysiadł poprzednio, ukazał się znowu i przy pomocy służącego oberży, unosili do powozu kobietę, która się wydawała bardzo osłabioną.