Ta strona została przepisana.
— To pani!...
— Co to znaczy? — szeptali.
Słaba kobieta była umieszczony w pojeździć, do którego wsiadł starzec.
Nieznajomy pytał oberżysty:
— Jak dawno odjechał?
— Przed pól godziny.
— Kaź mi pan osiodłać konia natychmiast.
— Nie mogę zadość uczynić żadaniu pana... bo te osoby o których mówiliśmy, wynajęli konie ze wszystkich domów zajezdnych.
— A więc niech wyprzęgą z mego pojazdu...
Ten rozkaz natychmiast spełniono.
Dosiadłszy konia, zbliżył się do pojazdu i rzekł:
— Jedzcie do mostu Hussay, ja będę przed wami w pałacu.
Poczém puścił się galopem. Pojazdy za nim ruszyły.
Szanowne towarzystwo dręczone było gorączką.
Numa, który stał na ulicy i był świad-