Ta strona została przepisana.
II.
Konający.
Robert, Błażéj i Bibandier wyjechawszy z Redon, udali się drogą do Gacilly, lecz zamiast dążyć wprost do Penhoelu, zatrzymali się w pobliskości miasteczka Ben i zsiadłszy z koni stanęli w zaroślach.
W drodze milczeli, pogrążeni będąc w zadumaniu.
— Teraz — odezwał się Robert, zarzucając cugle na gałęź dębu — poświęciwszy wszystko dla wszystkiego... pewny jestem pomyślnego skutku.
— Od niejakiego czasu, nie wiedzie się nam — westchnął Bibandier.