— Spodziewam się, że przez prawne środki...
— Bardzo prawne.
— A więc szanowny panie de Blois... drogi panie Błażeju... i zacny panie Bibandierze... jestem na wasze usługi.
Jechali prawie ą samą drogą, którą przebywały Cyprjana i Djana w nocy ś. Ludwika wracając z domu Hivena. Przebyli most Hussayes, poczém spuścili się do portu kruczego.
Dojeżdżając do pałacu, Robert zatrzymał swego wierzchowca.
— Panie Hiven, bądź pewny hojnéj nagrody, jeżeli uskutecznisz wszystko, czego od ciebie wymagać będziemy.
— Wierzaj mi pan, że interess mnę nie powoduje...
— Posłuchaj... udasz się naprzód do pałacu...
— Chętnie... lecz w jakim celu? — Pójdziesz po pana Pontalesa, z którym życzę się widziéć.
Prawnik potrząsł głową.
— Toby się na nic nie przydało... Pon-
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1332
Ta strona została przepisana.