— W istocie?
— Od dwóch lub trzech miesięcy, rozchodzę się wieści o powrocie Ludwika... otóż napiszę mu, że idzie o ważne sprawy, do których wpływa Ludwik Penhoel.
— Napisz panie Hiven, i być może nie zminiesz się z prawdę...
— Jak to? albobyś pan co wiedział? — zapytał przestajęc pisać.
Błażéj powrócił z Franusiem.
— Skończ pan... za godzinę dowiesz się wszystkiego.
Prawnik złożył list i wręczył go chłopcu który się puścił pędem.
Robert po odejściu chłopca był cięgle milczącym, a pan Hiven nadaremnie usiłował zawiązać z nim rozmowę.
Noc była ciemna i chłodna, wiatr dął w zaroślach, szum wód przybierających ciągle słyszéć się dawał.
Wśród panującego obecnie grobowego milczenia w chacie, pan Hiven zerwał się raptownie z siedzenia, gdyż zdało mu się, że dosłyszał westchnienie pochodzące z łóżka, na którem leżał zmarły Benedykt. Towa-
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1337
Ta strona została przepisana.