Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1338

Ta strona została przepisana.

rzysze Hivena naśmiawszy się z jego trwogi, zmusili go aby usiadł w poprzedniém miejscu.
Po upływie godziny, usłyszano tentent konia. Nasi towarzysze ukryli się za drzwiami, prawnik zaś sam pozostał przy kominku.
Po chwili wszedł Pontales. Nie widać było na jego twarzy miodowego uśmiechu i zdawał się być w złym humorze.
— Czego żądasz? — zapytał w progu — i co znaczy ta schadzka?...
Prawnik kłaniał się nizko, i być może z trudnością zdobyłby się na odpowiedź, gdyby mu towarzysze nie oszczędzili tego kłopotu.
Pontales zamilkł, ponieważ drzwi nagle zatrzasnęły się za nim. Odwrócił się drżący, i dostrzegł z kim ma do czynienia.
— Zasadzka... — szepnął. Poczém dodał:
— Mój syn pisał, że wczoraj byli w Paryżu...
— Otóż to zupełnie mylne rozumowanie, jak na człowieka podobnego panu — odezwał się Robert ze śmiechem — ale podajmy sobie ręce przedewszystkiém...
Robert, Błażéj i Bibandier wyciągnęli rę-