Ta strona została przepisana.
mówił jeszcze słowa niezrozumiałe, poczém opuścił głowę na poduszkę.
Nastąpiło długie milczenie w chacie: poczém Robert przysunął ławkę do krzesła Pontalesa.
— Jest cóś prawdy w tém, co mówił ten stary warjat — szepnął. — Dzieło które zbudowałeś mozolnie w skutku kłamstw i zdradliwych podstępów, jest z gruntu nadwerężone... Przychodzę margrabio z przełożeniem ratunku, lub zguby twojéj... od ciebie zależy wybór...