Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/145

Ta strona została przepisana.

własne słowa, jak równie naszego gospodarza... zapomniéć to co drudzy nam powiedzą jest nieszczęściem... lecz zapomniéć to co się samemu mówiło, jest okropném.
Błażej słuchał z uszanowaniem ucznia pragnącego korzystać ze słów nauczyciela.
— Ten Ludwik Penhoel — dalej mówił Robert — jest oczywiście orłem rodziny.... jest to rodzaj bohatera romansowego... można się założyć o dziesięć przeciw jednemu że już nie żyje... Osoba ta, wydaje mi się istnym dla nas skarbem. Nie zapisałem uwag moich ściągających się do niego i żony Penhoela... ale to są tylko szczegóły, o które mniej się troszczę mając to, co stanowi główną podstawę interesu.
Odwróciwszy kartkę zaczął czytać i robił uwagi nad każdym ustępem.
„Rodzina Pontalessów... nienawiść dziedziczna“...
— To nam wielce posłużyć może... gdy chcemy walczyć przeciw Monteizim, potrzeba się zaprzyjaźnić z Kapuletami.
— Co to za jedni ci ludzie? — zapylał Śpioch.