— Są to Penhoelowie dawnych czasów — odpowiedział Robert. — Teraz stryj w sabotach „istota przedpotopowa“... mało zajmująca... Pan i pani Penhoel, wiadomi... mała Blanka ich córka (anioł)... dziecię mdłe i blond... obaczemy... „dwie córki stryjaszka w sabotach i ich brat Wincenty, dziki... syn przybrany Roger de Launoy... nie lubię tej młodzieży!... to będzie zawadzać... a przytém będę to darmozjady...
— Żartujesz sobie! — przerwał Błażej — chciałżebyś ich zatrzymać.
Wyobraźnia Śpiocha była czynną, był już przekonany że jest jednym z właścicieli majętności Penhoela.
— Rzeczywiście — rzekł Robert — że to byłoby bardzo uciążliwym... gdyby nie te dwie panny i ci dwaj chłopcy, pałac dla nas dwóch zdawałby się być naumyślnie wzniesionym. Lecz gdy właśnie nad tém się zastanawiam, brakuje mi jednego nazwiska... Géraud bezwątpienia rozpoczął rozmowę <> swym przyjacielu, który mu ocalił życie w przystani Brestu.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/146
Ta strona została przepisana.