Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/179

Ta strona została przepisana.

— Cóżeście utracili? — zapytał Penhoel gdy Benedykt popychał statek w kierunku portu kruczego.
— Utraciłem znaczną summę mój zacny przyjacielu — odpowiedział Robert smutnie — i muszę długo czekać na nowe zasiłki, gdyż ojczyzna moja jest za oceanem... lecz co się ciebie dotyczę, spodziewam się że będziesz wynagrodzonym, gdyż wice-hrabia Penhoel raczy mi przyjść w pomoc dla zaspokojenia tego świętego długu.
— Znaż więc wice-hrabiego? — zapytał Remigeusz zdziwiony.
Benedykt słuchał z natężoną uwagą.
Niestosówna odpowiedź zgubić mogła bez ratunku p. Roberta de Blois i jego wiernego koniuszego, lecz nie opuściła ich szczęśliwa gwiazda.
— Jestem cudzoziemcem — odpowiedział Robert — i nie widziałem nigdy wice-hrabiego Penhoela; lecz przybyłem do Bretanji w interessie jego dotyczącym jak również jego rodziny; mniemałem że będzie