Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/185

Ta strona została przepisana.

A jednakże jeżeli od osób zwrócił uwagę na całość tego towarzystwa wiejskiego, postrzeżenia ojca Géraud mogły być uważane cokolwiek za przesadne.
Robert władający wzrokiem równie czynnie jak szczękami, upatrywał nadaremnie około siebie oznak zapowiedzianych dramy powolnej i domowej, któraby mu podała sposobność łowienia w mętnéj wodzie.
Wszystkie oblicza zdawały się być spokójnemi. Widział bowiem tylko młodą matkę szczęśliwą pomiędzy mężem i dzieckiem. Reszta towarzystwa: stryj Jan, jego córki, Wincenty i Roger, uzupełniały w jego wyobraźni jedną z tych zacnych i wzorowych rodzin, napawającéj się jednostajną pomyślnością, cokolwiek nudną, któraby przerażała wielu ludzi nieszczęśliwych żyjących w miastach.
Czytelnik świadomy sceny zaszłéj w salonie Penhoelów, doznałby cokolwiek zadziwienia podobnie jak Robert. Widownia się zmieniła. Minęło posępne milczenie, cią-