Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/193

Ta strona została przepisana.

— Ułani! — szepnęło kilka głosow.
— Nie mogę powiedziéć z pewnością.... była to liczna banda łotrów przerażających postaci.
— I zabrali panu wszystko? — zapytała pani.
— Wszystkie pieniądze... lecz ci rozbójnicy nie zdają się być biegli w swojém rzemiośle, albowiem pozostawili w walizie pugilaress napełniony banknotami.
— Ah!... — odezwali się niektórzy z zadowoleniem.
— Pozwólcie państwo...pomimo tego nie jestem bogatszym... moja waliza i wszystkie papiery w niéj będące, są teraz bardzo daleko jeżeli wasza piekielna rzeka bieży tak szybko jak poprzednio.
— To prawda... powódź — szeptano w zgromadzeniu które żywy udział przyjęło w opowiadaniu nieznajomego.
Córki stryja Jana przestały jeść, przypatrując mu się ciągle. Słuchały z ustami na w pół otwartemi i nie odwracały śmiałego wzroku, tak dalece były prostodusznemi.