— Gdzie jest? co robi? czy powróci? czy o nas myśli?... o nas którzy go tak kochamy... czy zawsze jest pięknym, szlachetnym, silnym... jestże szczęśliwym?...
Przy stole przypominali sobie po cichu wszystko co mówili w okolicy o nieobecnym.
Rozmawiano o nim wieczorami, i do nazwiska jego przywiązywano tajemniczy szacunek który Bretonowie przyznają bohatérom swych legend.
On był tak wspaniałomyślny!
Przywiązanie z jakiem starcy ku niemu pałali, przechodziło w sercach młodych przez pośrednictwo cudownych opowiadań przy domowém ognisku. Są to poeci ci wiejscy opowiadacze bretońscy; żale ich stanowiły podnóże dla nieobecnego, i ci którzy go nie znali, wyobrażali go sobie jako nadprzyrodzoną istotę.
— Ja to przecież byłem jego pierwszym nauczycielem... — szeptał rozrzewniony Chauvette.
— Istny djabeł! — pomrukiwał prawnik — nie mogłem go nauczyć łaciny.
— Zdaje mi się żebym go poznała —
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/201
Ta strona została przepisana.