Jego słabe i obnażone maszty miały zwinięte żagle; nie przedstawiały ani cala płótna pod wiatr.
A przecież statek ptynął, płynął! Z bocznej jego ściany zdawała się wytryskać długa massa piany i promienie słoneczne nie mogły przeniknąć czarnych kłębów dymu które się daleko za nim rozciągały.
Cóż to było? Ludzie stojący na wybrzeżach żegnali się z trwogę. Zapytywano starców którzy nie wiedzieli co na to odpowiedziéć. Gdy zaś myśli cisnę się do głów bretońskich, szeptano sobie z cicha: że ten nieznany okręt popychany tajemniczą siłą, był to sławny okręt widmo, o którym majtkowie opowiadają lecz którego nikt nie widział
Okręt nie mający rudla ani żagli, poruszany rękę szatana, płynie prędzej jak wicher burzy.
Było to bezwątpienia przepowiednię wielkiego nieszczęścia. Kobiety których bracia albo synowie byli na oceanie, klękały i modliły się.
Statek tym czasem suwał po iskrzęcém
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/218
Ta strona została przepisana.