Palił zwolna fajkę puszczając kłęby dymu rozpościerającego woń po namiocie. Wzrok jego błąkał się w przestrzeni. Zdawało się że go sen błogi kołysał.
W tym spoczynku miękkości, przebijała się siła; pod tym ociężałym zadumaniem, można było odgadnąć śmiałość i roztropność uśpione; lecz przedewszystkim uroda jego była zachwycający.
Zamiast ukrywać tę wyniosłą urodę, zaniedbanie któremu się oddawał z upojeniem tak mu przystało, jak te pyszne draperje które okrywając zarysy starożytne, odznaczają je i zachwycają wzrok przez swoją szczytną doskonałość.
Jeden z jego towarzyszy klęczący u nóg jego, rozniecał ogień w wyrzynanéj fajce, i podawał mu od czasu do czasu filiżaneczkę z porcelany Japońskiej napełnioną zamrożonym sorbetem, drugi stojący za poduszkami powiewał nad czołem jego wachlarzem z piór.
Obaj byli czarni jak dwa posągi hebanowe, lecz ich twarze nie były wydatne i kościste jak murzynów Gujanny. Były to dwa profile greckie wyrżnięte w czarnym marmurze
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/221
Ta strona została przepisana.