Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/238

Ta strona została przepisana.

Zmieniając kierunek, oko Naboba napotkało młodego majtka, stojącego w jednym miejscu.
— Co to za młodzieniec? — zapytał.
— Jest to Bretończyk — odpowiedział kapitan.
Brwi Mentalta ściągnęły się bardziéj.
— Jeszcze... — zawołał — wszędzie ich napotkać można, jak żydów którzy zaprzedali Boga.
— Milord nie lubi Bretanii — rzek kapitan. — Poczém zwracając się do sternika wydał mu stosowne rozkazy. — Odpłyniemy dalej dla uczynienia zadość waszéj wysokości... otóż mgła wznosi się od lądu... za dwadzieścia minut będziemy tylko widziéć niebo i morze.
Słychać było szelest zawiasów rudla i z komina buchnął dym czarniejszy. Statek zmieniając kierunek stanął przodem ku pełnemu morzu.
Lecz w chwili gdy wyruszał tą nową drogą, trzask donośny dał się słyszéć z prawej ściany statku, i wszyscy na pomoście doznali silnego wstrząśnienia. Prawie je-