Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/242

Ta strona została przepisana.

Nabob oparł głowę o poduszki.
— Jeżeli ci dam tysiąc funtów — szepnął — czy popłynąłbyś wprost do Bordeaux.
— Tysiąc funtów — powtórzył anglik — choćby zaraza grasowała na pobrzeżach Bretanii, musiałbym tam wylądować.
Dwa tysiące! — rzekł nabob zmrużając oczy.
— Niepodobna milordzie.
Brwi Montalta ściągnęły się zwolna. Pożegnał kapitana poruszeniem wyrażającym obojętność i znudzenie. Poczém zmrużywszy zupełnie oczy zażądał fajki. Woniejący obłok wzniósł się pod namiotem i w kilka sekund potem, nabob zdawał się być pogrążonym w zwykłéj ociężałości
Dwaj czarni stali przy nim gotowi spełnić wszelkie, rozkazy. Seid przytrzymywał fajkę, gdy jego towarzysz powiewał zwolna wachlarzem.
Niepodobna wyobrazić sobie zupełniejszéj miękkości. Widząc tego człowieka, przedstawiało się gnuśne samolubstwo starożytnych sybarytów. Otrętwienie ciała i myśli rozpo-