Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/250

Ta strona została przepisana.

rzeniu tém malowało się cokolwiek dzikiéj nieufności połączonéj z wdzięcznością.
— Od czasu jak opuściłem mojego biednego ojca — szepnął — wszędzie tylko napotykałem obojętność i surowość... dziękuję ci Milordzie... będę o tobie pamiętać i modlić się... Co do przyrzeczenia jakiego odemnie wymagasz, jużem go sobie uczynił.... Samobójstwo jest udziałem tchórza i niedowiarka jak mówią... jestem chrześcijaninem i mam serce.
Montalt wyciągnął mimowolnie rękę, którą majtek dotknął z uszanowaniem.
Nastąpiło milczenie. Wzruszenie na twarzy naboba znikało stopniowo ustępując zniechęconéj oziembłości człowieka, który w nic nie wierzy i niczego się nie spodziewa.
— Miałem również lat dwadzieścia — poszepnął nakoniec nie wiedząc czy był słyszanym — tyle cierpiałem!... myślałem o śmierci... lecz ja także byłem chrześcijaninem i mężnym.
— Oh! — zawołał majtek z uniesieniem — przysiągłbym przed Bogiem że dotąd jesteś jednym i drugim.