Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/269

Ta strona została przepisana.

nagiemi i wilgotnemi ścianami, na których gdzie niegdzie zawieszone były narzędzia rybackie.
Lecz tapczan wydawał się nędzniejszym jak przedtém; ściany się rozpadały, sieci były dziurawe.
Benedykt Haligan doznał w okropniejszym sposobie wpływu czasu, jak jego zniszczona chata. Leżał na tapczanie, wynędzniały jak widmo z otwartemi usty i osłupianym wzrokiem; oddech miał ciężki, krople zimnego potu spływały z jego wybladłych policzków pośród długich i rzadkich włosów brody.
Nie ruszał się wcale. Tylko kiedy rakieta pękała w górze, usta jego powolnie drgały.
Pomrukiwał krótką modlitwę za niebieskich, których ubił w czasie wojen szuańskich.
Od wielu miesięcy stary przewoźnik złożony był na łożu cierpień. Przeszło dwa lata jak nie stępił na prom, od którego klucz był teraz w pałacu. Jego konanie zbyt długie zużyło zarazem współczucie jak i oba-