w tym świstku widzę przepowiednię, którą mi niebo zesłało... czy chcesz dzielić ze mną korzyści?
Śpioch wahał się przez chwilę, albowiem zachował znaczną dozę niedowiarstwa.
— Decyduj się — rzekł Robert — gdyż ściśle biorąc, mogę się obejść bez ciebie... i rzeczywiście... gdyby nie było mi przykro... i niebezpiecznie opuszczać tak dobrego towarzysza jakim ty jesteś... wołałbym sam spróbować szczęścia.
Błażéj teraz przysunął do niego swoje krzesło.
— Jakież więc są twoje zamiary — rzekł poważnie.
— Czy się zgadzasz?
— Jak mi wytłómaczysz.
— Idzie tu o przyjęcie lub odrzucenie...
Zgadzasz się?
— Zgadzam.
— Daj rękę — odezwał się Amerykanin którego wzrok niespokojny, ustalił się nakoniec — biada temu kto się cofnie!
Powstawszy z miejsca otworzył drzwi i wyjrzał czy ich kto nie podsłuchuje.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/28
Ta strona została przepisana.